Kiedy mija pierwsza faza związku – zakochanie – wtedy zaczyna się robić „pod górkę”. Endorfiny opadają, a na idealnym do tej pory obrazie partnera zaczynają pojawiać się rysy. To właśnie wtedy trzeba zacząć budować podwaliny prawdziwie silnej relacji, opartej na zaufaniu, zrozumieniu, szczerości ale i poszanowaniu prawa do indywidualności: tworzymy parę, jesteśmy sumą swoich charakterów i doświadczeń, jednak każdy z partnerów musi mieć swoją przestrzeń i prawo do prywatności. Aby po romantycznych uniesieniach móc utrzymać trwałą relację, potrzeba gruntownej i mozolnej, pozytywistycznej wręcz „pracy u podstaw”. A tę, jak pokazuje praktyka, należy zacząć przede wszystkim od siebie. Bez świadomości własnych atutów i słabości nie będziemy w stanie przyjąć takiego samego bagażu od naszego partnera. Jak pokazuje praktyka biura matrymonialnego Czandra – które od 30 lat pomaga znaleźć Polakom partnera - jest to nierzadko proces długi i mozolny, realizowany metodą małych kroków, ale jednak – skuteczny. Pewnego dnia do biura przyszła pani Ewa – szefowa jednego z działów dużej, ogólnopolskiej korporacji. Poszukiwała partnera, ale mówiła o nim jak o...nowym samochodzie – miał reprezentować zestaw konkretnych cech, bez których – jak twierdziła – nie byłaby w stanie nikogo zaakceptować. Adam Grzesiak z Czandry przyznaje, że prowadzenie takiej osoby to układanie wszystkiego od podstaw. - Pracę z Ewą rozpoczęliśmy od drugiej strony. Miała zacząć dostrzegać ludzi w swoich podwładnych. Zadanie musiało być konkretne. W pierwszym tygodniu raz dziennie uśmiech na korytarzu do pracownika. W następnym tygodniu gratulacje z powodu narodzin dziecka, czy urodzin. Kolejnym zadaniem było pochwalenie któregoś z podwładnych. - To, że z czasem stała się bardziej lubiana w pracy a wyniki ekonomiczne podległego jej oddziału wzrosły stanowiło tylko wartość dodaną– dodaje Adam Grzesiak.
Bardzo ważna jest również akceptacja samego siebie. Jak bowiem mamy zaakceptować drugiego człowieka z całym zestawem jego słabości, jeśli nie możemy patrzeć na własne odbicie w lustrze? W takim przypadku eksperci z Czandry zanim zaczną szukać takiej osobie odpowiedniego partnera, pracują z nim nad podniesieniem samoakceptacji i związanych z nią ograniczeń. Paroles, paroles, paroles...
Nie sposób dowiedzieć się, jakie są potrzeby drugiej osoby, nie pytając jej o to. Tak samo – nikt z nas nie ma emocjonalnego rentgena w oczach, który przewidzi wszystkie potrzeby i oczekiwania bliskiej osoby. O tym wszystkim należy szczerze i otwarcie rozmawiać. Nie jest to proste, ale kilku prostych zasad można się po prostu nauczyć. Czasem nawet lepiej jest się... pokłócić, niż przeczekać milcząc. Krótka awantura może oczyścić atmosferę, i być wstępem do szczerej dyskusji. Pierwsza i podstawowa zasada, to mówienie ze swojej perspektywy, a nie ocenianie czy interpretowanie drugiego człowieka. Zamiast „nie można Ci zaufać, zawsze robisz to samo!”, powiedzmy lepiej: „To już kolejna taka sytuacja. Chcę, żebyś wiedział(a), że jeśli robisz rzecz x, to czuję się .....”. Mówmy zawsze o sobie i o swoich odczuciach, nie oceniajmy i nie rańmy uczuć partnera. Słowa zostawiają ogromny ślad w psychice – przypominają się nam w najmniej odpowiednich momentach. A przecież korzyści z udanego życia we dwoje jest tak wiele. Psychoterapeuta Michał Czernuszczyk podkreśla, że to nawet...dobre dla zdrowia psychicznego. - Ważne jest połączenie dwóch charakterystyk - żeby relacja miała szanse być dobra, musi być trwała. To wiara w trwałość relacji umożliwia nam radzenie sobie z kryzysami, bo mamy nadzieję, że mamy do ocalenia coś więcej niż doraźnie rozumiane dobre samopoczucie i ocenę własną – podkreśla Czernuszczyk. Istotne jest również to, że dzięki trwałym relacjom możemy pogłębiać więź, odsłaniając coraz to kolejne aspekty osobowości, tego jak jesteśmy złożonymi postaciami i nauczyć się wspólnie akceptować swoje wady i zalety. I ciekawostka – badania pokazują, że osoby będące w szczęśliwych związkach łatwiej znoszą nawet tak ciężkie operacje jak np. transplantacja organów. - Osoby w małżeństwach szybciej przechodzą rekonwalescencję i są mniej podatne na wpływ emocji związanych z zabiegiem – takich jak lęk przed operacją, odrzuceniem przeszczepu, czy skutkami ograniczenia sprawności – mówi Michał Czernuszczyk. No tak, przecież wspólne życie jest łatwiejsze, a nawet – jak pokazują wyliczenia ekonomistów – tańsze. Bycie szczęśliwie zakochanym po prostu się opłaca!
Babà jest pochodną ciasta rosnącego na naturalnych drożdżach, typowego dla polskiej tradycji ludowej. Uważa się że odmiana ta została wprowadzona na życzenie Gerolamo Baby, osiemnastowiecznego króla Neapolu, który był wielkim wielbicielem słodkości. »